Aktualności / JAK PRÓBUJE SIĘ ROBIĆ Z NAS IDIOTÓW. VOL. 2

2017-08-16

Jak wiemy, wszystkie skargi na hałas z lotniska Babice CUL zbywa informując, że mierzy hałas i odsyłając do raportów pomiarowych, z których wynika, że normy nie są przekroczone. Po pierwsze, to nie jest tak, że lotnisko jest takie łaskawe, że hałas mierzy. Jest to jego obowiązek, który wynika z mocy prawa, w szczególności liczby operacji rocznie przekraczającej (i to grubo) 10 tys. Niestety prawodawca nie rozstrzyga kilku istotnych kwestii, a mianowicie w ilu punktach pomiarowych hałas ma być mierzony i gdzie mają być one rozlokowane. Pozostawia to w gestii akredytowanych laboratoriów wykonujących pomiar zdając się na ich profesjonalizm. Dla Babic pomiary prowadzi firma Svantek sp. z o. o. (właśnie wystąpiliśmy do PCA o odebranie jej akredytacji), która już zatroszczyła się o to, aby punkty pomiarowe były rozlokowane w taki sposób aby czasem nie narazić lotniska na zbędne koszty (tylko dwa punkty) jak również aby być pewnym, że choćby z lotniska co minutę startował samolot, to normy nie zostaną przekroczone. Pierwszy punkt umieszczono na tyłach bazy paliwowej na terenie samego lotniska, w miejscu gdzie normy hałasu zwyczajnie nie obowiązują, więc w razie "wpadki" nie trzeba się będzie tłumaczyć. Drugi punkt ukryto w krzakach z dala od lotniska (4,5 km), w zagłębieniu terenu, pomiędzy wałem ziemnym a budynkiem, w miejscu  gdzie hałas komunikacyjny (drogowy, szynowy, bytowy) skutecznie utrudniają wyodrębnianie zdarzeń lotniczych (średnio tylko 10% przelotów jest rejestrowanych i wchodzi do raportu).


Przypadkowo, w toku prowadzonej przez nas korespondencji z WIOŚ dowiedzieliśmy się, że w dn. 19-24 maja 2016 WIOŚ prowadził na ul. Literackiej okresowe pomiary hałasu i "nie stwierdził przekroczeń". Poprosiliśmy zatem o wyniki tych pomiarów. Porównujemy je z tym co wyszło z punktów monitoringu Svanteku (wyniki dla PP.1 i PP.2 przeliczyliśmy aby zachować ten sam okres dobowy co w pomiarach WIOŚ, tj. 10:00 do 10:00). Pierwszego dnia stały punkt monitoringu Svanteku w ogóle nie zarejestrował hałasu, stąd 0 dB. W dniach dodatkowych pomiarów na Literackiej było nawet o 10,8 dB głośniej niż w PP.1 i o 8,1 dB niż w PP.2 (średnio hałas był 7,8 dB wyższy i 6,1 dB wyższy). Gdyby punkt znajdował się 200 m dalej na terenie przedszkola i zanotował te same wyniki, w 3 na 5 dni mielibyśmy przekroczenia norm dla obiektów związanych z czasowym pobytem młodzieży (55 dB). A było to raptem 5 dni pomiarów, bez szczególnie wysokiej liczby operacji (369, 447, 387, 279, 425) - w czerwcu tego roku doszli do 560.


Pozostaje pytanie dlaczego monitoring hałasu z dwoma tylko punktami pomiarowymi mógł przez tyle lat funkcjonować dla lotniska na którym rocznie wykonuje się ok. 70 tys. operacji. Czy mamy do czynienia z "układem" interesów CUL, wygodnickiego lobby lotniczych hobbystów, którym z oczywistych względów pasuje wygoda dojazdu na lotnisko (dzięki temu gdy tylko zejdą chmury, oni po 15 minutach już są), władz dzielnicy Bemowo, zawsze zdumiewająco sprzyjających lotnisku (czytaj) i BOŚ, który wielokrotnie umarzał wszczynane przez nas postępowania (za każdym razem przegrywając w SKO) a sprawę którą WIOŚ załatwił jednym pismem do dyrekcji CUL (Raportowanie hałasu w formie plików PDF z możliwością wyszukiwania tekstowego) BOŚ rozwlekł w półroczne postępowanie, wyszukując z każdym pismem innego powodu dla którego "niedasię" Da się panie Lisicki! I zdziwi się pan co się jeszcze da.


Panowie, wasze cwaniactwo z każdym tygodniem pomału wychodzi na światło dzienne. Myślcie więc szybko o znacznym ograniczaniu lotów albo o wypłaceniu odszkodowań dla kilkunastu tysięcy mieszkańców u których hałas jest przekraczany, o przeniesieniu na wasz koszt kilkudziesięciu placówek oświatowych poza strefę hałasu. Czy lotniskowy biznes w centrum miasta się aby wam dalej będzie zamykał?